"Alicja w Krainie Czarów" Lewisa Carrolla jest tylko punktem wyjścia do podróży w którą zabierają nas artyści. Roztaczają przed nami wizję świata zbudowanego obrazem, światłem, ruchem i dźwiękiem! Wypełniają przestrzeń współczesną, autorską wersją baśni obrazującą ich drogę do wolności, ale też w głąb siebie.
Zgromadzeni w na ostatnim piętrze warszawskiego Vitkaca goście w skupieniu obserwowali toczące się przed nimi widowisko. Obecni (wśród nich wielu znanych twórców i artystów) dali się uwieść tej nieco mrocznej przygodzie.
Już od momentu, gdy dwójka artystów rozpoczęła spektakl, poczułem się wciągnięty w ich świat! Przedstawili go jako spójną kompozycję, balansując w emocjonalnym świecie czerni, bieli oraz czerwieni.
Alicja (nad wyraz sensualna i ekspresyjna w tym spektaklu) pokazała, że malarstwo, to nie tylko gotowy obraz wiszący w galerii. Że równie ważny dla jego zrozumienia jest sam proces tworzenia... pełnia emocji!
Alicja i John, kobieta i mężczyzna. Dwie osobowości w jednym miejscu, we wspólnym procesie twórczym... On grał (jego muzyka doskonale pasuje do malarstwa abstrakcyjnego), Ona malowała. I było w tym coś z baletu, bo robiła to jakby całym ciałem! Miałem wrażenie, że każdy dźwięk, nuta, słowo które wydobywał Porter znajduje wyraz w geście, ruchu ciała i pędzla Domańskiej.
Było prawdziwą przyjemnością obcowanie ze sztuką w takim wydaniu. Sztuką przez duże „S”. I choć i mnie i zgromadzonej publiczności towarzyszyło skupienie tak ważne w odbiorze tego performance, to reakcje widzów były nad wyraz żywe!
Goście wieczoru długo jeszcze rozmawiali z artystami po zakończonym spektaklu....
Fot.: Natasha Geldon
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz