niedziela, 21 czerwca 2015

Placek a hedonizm... czyli czemu waro trafić do "Flambéerii".

Ten wpis powinien właściwie pojawić się już dawno! Ale tyle ile jest powodów by powstał, tyle było wątpliwości czy uda się oddać radość z każdej wizyty...


fot: Jarek Berdak


Po pierwsze sama tarte flambée- specjał kuchni alzackiej. Jako frankofil zdecydowanie wolę ją niż włoską pizzę. Bo tarte flambée (płonące ciasto), to cienki placek z ciasta chlebowego, mocno rozwałkowany, wypieczony w gorącym piecu chlebowym opalanym drewnem w bardzo wysokiej temperaturze. Klasycznie podawany na małej łopacie piekarniczej, posmarowany crème fraîche (lekko kwaśna, tłusta, gęsta śmietaną) z dodatkiem plastrów cebuli i boczku.


fot: Jarek Berdak

Tyle teorii, bo w Flambéerii znajdziemy nie tylko tarty klasyczne. Co jakiś czas pojawiają się w karcie nowe pozycje. Nie brak co ważne propozycji sezonowych. Każdy z pewnością znajdzie propozycję dla siebie! I co ważne- zawsze niepowtarzalne smaki łącz jedno- powtarzalna, wysoka jakość! Ja przyznam szczerze mam kłopot z wyborem mojej ulubionej.



fot: Sunil Nair


fot: Sunil Nair



 
Powód drugi- wina i koktajle. I choć zawsze możecie zdać się na własny wybór, to zachęcam by podpytać obsługi. Z pewnością będziecie usatysfakcjonowani, a często wręcz mile zaskoczeni! Ja osobiście uwielbiam  Cointreau Frizzante, drink na bazie wina musującego Glera z likiem Cointreau i owocami granatu. Niebo w gębie!!!



fot: Sunil Nair 


Powód trzeci- samo miejsce. Niewielkie, klimatyczne, odrobinę ascetyczne. Idealnie pasujące do podawanych tart. Czy to samotny posiłek, spotkanie z przyjaciółmi czy zorganizowane urodziny- niespodzianka we wnętrzu Flambéerii zawsze jest miło.
 
 
fot: Sunil Nair
 
 
Powód trzeci- pasja. Widać, że to miejsce powstało z pasji. Że nie jest to tylko kolejny koncept kulinarny, który powstał by uzupełnić lukę na warszawskim rynku kulinarnym. To ta pasja sprawia, że każda wizyta kończy się podobną przyjemnością i satysfakcją. Gdy przypadkiem traficie na jednego ze współwłaścicieli i posłuchacie ich opowieści o metodzie robienia tart, o składnikach... zobaczycie błysk w oku z jakim prawią o "placku" i poczujecie jakby Wam opowiadano o dziele sztuki.
 
 
Flambéeria ul. Hoża 61 (wejście od E. Plater 12/14)
 

1 komentarz:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń