środa, 4 września 2019

Marta Nadolle "Nie szukam przygód" w Leto Gallery to pozycja obowiązkowa!

 "Nie ma się czego wstydzić, niektóre klientki mają gorzej"
Gdy 24 sierpnia, podczas wernisażu wystawy Marty Nadolle "Nie szukam przygód" w Leto Gallery zobaczyłem te prace wiedziałem z pewnością, że muszę o nich napisać! Zachęcam też do ich obejrzenia (ekspozycja czynna do 14.09.2019 r.), bo jak dla mnie, to wręcz pozycja obowiązkowa...

W czasach, gdy sztuka coraz częściej dociera do odbiorców za pośrednictwem mediów społecznościowych (Instagram, Facebook), Nadolle postanowiła pójść w przeciwnym kierunku ukazując to co w nich znajdziemy w swoich pracach.

 "Nie jest już taki ładny"
Punktem wyjścia dla artystki były jej przeżycia jakich doznała poszukując prawdziwych uczuć na portalach randkowych (od sympatia.pl, tinder, bado aż po zaadoptujfaceta.pl) a dokładnie pytanie, czy w dzisiejszym świecie jest miejsce na romantyczną miłość, lub choćby na relację opartą na szczerości.

Pragnienie "stałego związku" (które stało się wręcz jej obsesją) bije z każdej z jej prac z niebywałą siłą zmuszając do zastanowienia i refleksji.

"Nie szukam przygód" to slogan często umieszczany na profilach użytkowników portali randkowych który sugeruje oczekiwanie na stały związek oparty na bliskości. Tymczasem stali ich bywalcy traktują go ironicznie kojarząc z "frajerkami" czy "naiwnymi desperatkami".


"Mały ale słodki"
Przez pewien czas myślałam, że jak ktoś umieszcza takie słowa w opisie, a później na spotkaniach potwierdza, że interesuje go stały związek, to faktycznie tak jest. Miałam nadzieję, że pragnienie stabilizacji z kimś bliskim u boku nie będzie traktowane przez wszystkich jako zbyt stereotypowe i mało sexy. Niestety większość ludzi boi się nudy i normalności, a rozmowy o uczuciach psują im fun. Wszelkie relacje przyniosły mi tylko rozczarowanie, wszystkie okazały się puste, przelotne i pozbawione uczuć. Być może nie pasuję do takiej »nowoczesnej« rzeczywistości”- mówi Nadolle.

Autobiograficzne prace pokazują artystkę gdy szykuje się na randkę, przy pierwszym pocałunku, w akcie miłosnym, czekającą na telefon... czy rozmyślającą o tym co się wydarzyło. Każde kolejne spotkanie to dla Nadolle nowa nadzieja i nowe rozczarowanie! Nie znajdziemy tu ulicznego gwaru i pędu a Warszawa jest tu cicha i prowincjonalna jak sama Marta- dziewczyna z małego miasteczka, która próbuje odnaleźć się we współczesnym świecie.


Ale choć jest, jak sama o sobie mówi malarka, "staroświecka" trudno za takie uznać jej prace. Są na wskroś współczesne, co podkreślają subtelnie detale na jej pracach, jak choćby rozświetlone ekrany komórek, telewizory plazmowe czy elektryczne hulajnogi.

"Twój pot nigdy mi nie śmierdział"
Skromne kompozycje Marty Nadolle malowane na cienkich deseczkach, ujęte w formie pocztówkowej z jednej strony przywodzą na myśl malarstwo wotywne, ludowe- jednym słowem niezbyt dziś popularną sztuką naiwną z drugiej zaś strony mnie osobiście kojarzą się z pracami Edwarda Hoppera.

Artystka "kreuje swój świat" subtelny ale też krzyczący emocjami, wzmocnionymi tytułami prac na nich umieszczonymi.
„A wydawał się taki spoko”

Marta Nadolle (ur. 1989) studiowała na Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku i Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie.
W 2014 r uzyskała dyplom z wyróżnieniem w pracowni malarstwa prof. Jarosława Modzelewskiego oraz pracowni Sztuki w Przestrzeni Publicznej prof. Mirosława Duchowskiego. 

Tematy, które porusza to: miłość, alienacja, dojrzewanie, intymność, relacje z innymi ludźmi, osobiste emocje.

Ostatnio jej prace były prezentowane na wystawie “Farba znaczy krew” w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie.


Przydatne linki:



Marta Nadolle
Marta Nadolle na Facebook
Marta Nadolle na Instagram

Leto Gallery
Leto Gallery na Facebook
Leto Gallery na Instagram

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz