czwartek, 10 października 2019

BMW ALPINA Roadshow 2019- Trudno opisać jak te auta wyglądają, jeszcze trudniej jak są wykonane i wykończone a najtrudniej... jak się nimi jeździ!

BMW ALPINA B7  Foto. Bielecki Fotografia
ALPINA - legendarna manufaktura z Buchloe, która buduje swoje samochody na bazie BMW wytwarza ich rocznie tylko ok 1.400 sztuk! 

I określenie "wytwarza" jest tu zdecydowanie jak najbardziej na miejscu, bo otrzymujemy od marki nielimitowaną ilość luksusu, komfortu oraz sportowych osiągów niespotykaną w produktach seryjnych, nawet marek premium.


BMW ALPINA  B4 Special Edution  Foto. Bielecki Fotografia
Miałem ogromną frajdę wziąć udział w BMW ALPINA Roadschow- teście niemal wszystkich modeli tej ekskluzywnej marki. Na zaproszenie Auto Fus Grup, polskiego importera BMW ALPINA mogłem doświadczyć niebywałych wrażeń za kierownicą każdego z przygotowanych modeli.

BMW ALPINA  wszystkie modele "w pełnej krasie"  Foto. Bielecki Fotografia
27 września br. podczas kilku godzin spędzonych w trasie w okolicach Warszawy mogłem zasiąść za kierownicą BMW ALPINA B5, D5, XD4, XD3, B4 Special Edition oraz B7 (jak określa producent) "najszybszej limuzyny świata".

BMW ALPINA  B7   Foto. Bielecki Fotografia
To właśnie B7 jest najpełniejszym wcieleniem chluby BMW ALPINA- idealnego połączenia luksusu, komfortu i sportowego charakteru samochodu.

BMW ALPINA  B7- "centrum dowodzenia"  Foto. Bielecki Fotografia
Koniecznie muszę też wspomnieć o BMW ALPINA B4 S EDITION99 Coupé! To moc ujarzmiona w pięknym "opakowaniu". Jazda nią, to adrenalina na najwyższym poziomie a parafrazując nazwę bloga- adrenalina w czystej postaci!  

Pozdrawiamy z "pokładu" B4 Special Edition. Fot. Materiały prasowe
I gdy już byłem przekonany, że moje serce "skradnie" któraś w wyżej wymienionych ALPIN, jakby "na porzegnanie" rzuciłem wzrokiem na pełną flotę, podsumowałem wrażenia z trasy i z pełnym przekonaniem palmę pierszeństwa oddaję wyjątkowej XD4! Choć próbowałem racjonalnie wytłumaczyć sobie ten wybór to, uwierzcie mi proszę, w wypadku selekcji z pośród gamy BMW ALPINA decyzje z racjonalnością mają niewiele wspólnego...

BMW ALPINA  XD4  Foto. Bielecki Fotografia

Ponad 200 kilometrów przejechanych za kierownicą 6-ciu modeli, mimo upływu czasu od BMW ALPINA Roadshow 2019, niełatwo jest podsumować. Stąd zostawiam Was z tą fotorelacją przypominając co napisałem w tytule- "Trudno opisać jak te auta wyglądją, jeszcze trudniej jak są wykonane i wykończone a najtrudniej... jak się nimi jeździ!"



Przydatne linki:

Alpina Automobiles
Alpina Automobiles na Facebook
Alpina Automobiles na Instagram

BMW Auto Fus ALPINA
BMW Auto Fus na Facebook
BMW Auto Fus na Instagram

Bielecki Fotografia na Facebook
Bielecki Fotografia na Instagram




wtorek, 1 października 2019

Być jak Bond... James Bond! Czyli 7007 egzemplarzy limitowanej edycji Seamaster Diver 300M "James Bond Edition" od OMEGI !


Z okazji 50-lecia premiery filmu "W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości" (1969) OMEGA zaprezentowała oryginalny czasomierz- Seamaster Diver 300M. Zegarek zachwyca detalami w stylu typowym dla Jamesa Bonda- agenta 007 i kryje kilka niespodzianek.



Trwała więź OMEGI ze światem Jamesa Bonda jest wyraźnym powodem do dumy dla Marki, która opisała nowy model, jako "odpowiedni hołd dla klasycznego filmu o Bondzie i jednej z najbardziej charakterystycznych postaci kina. Ten wyjątkowy zegarek jest elegancki, pełny niespodzianek, a dzięki wielu powiązaniom z agentem 007 z pewnością będzie bardzo popularny wśród kolekcjonerów i miłośników serii".


 James Bond nosi zegarek OMEGI od filmu "GoldenEye" z 1995 toku, gdy szpieg po raz pierwszy pojawił się na ekranie z dedykowanym modelem Seamaster Diver 300M.


Nowy zegarek Bonda wyprodukowany przez OMEGĘ ma klasę Master Chronometer. Wyposażono go w czarny, gumowy pasek. Model będzie oferowany w stylowym czarnym pudełku ozdobionym wzorami nabojów i bębenka pistoletu.


Limitowana edycja- powstanie tylko 7007 egzemplarzy modelu Seamaster Diver 300M, zamknięta jest w 42 mm kopercie ze stali szlachetnej. Tarczę z czarnej ceramiki pokrywa czarne PVD i zdobi spiralny wzór imitujący bębenek pistoletu. W centralnej części znajduje się główka naboju o kalibrze 9 mm. Na boku koperty marka umieściła tabliczkę z 18-karatowego żółtego złota z grawerowanym indywidualnym numerem limitowanej edycji!!!


Ten sam szlachetny metal wykorzystano do stworzenia wskazówek i indeksów zegarka, w tym indeksu godziny dwunastej inspirowanego herbem rodziny Bond. Siódmego dnia każdego miesiąca w okienku datownika pojawia się numer powielający typografię logotypu 007. Obok indeksu godziny dziesiątej projektanci ukryli sekretną "50". Sygnatura z substancji luminescencyjnej Super-LumiNova pojawia się wyłącznie nocą.


Dwudziesty piąty film o 007 jest obecnie w fazie realizacji, a agent 007 ponownie z dumą zaprezentuje na ekranie czasomierz OMEGI.


Przydatne linki:
Omega Watches
Omega Watches na Facebook 
Omega Watches na Instagram 

www.007.com 

środa, 4 września 2019

Marta Nadolle "Nie szukam przygód" w Leto Gallery to pozycja obowiązkowa!

 "Nie ma się czego wstydzić, niektóre klientki mają gorzej"
Gdy 24 sierpnia, podczas wernisażu wystawy Marty Nadolle "Nie szukam przygód" w Leto Gallery zobaczyłem te prace wiedziałem z pewnością, że muszę o nich napisać! Zachęcam też do ich obejrzenia (ekspozycja czynna do 14.09.2019 r.), bo jak dla mnie, to wręcz pozycja obowiązkowa...

W czasach, gdy sztuka coraz częściej dociera do odbiorców za pośrednictwem mediów społecznościowych (Instagram, Facebook), Nadolle postanowiła pójść w przeciwnym kierunku ukazując to co w nich znajdziemy w swoich pracach.

 "Nie jest już taki ładny"
Punktem wyjścia dla artystki były jej przeżycia jakich doznała poszukując prawdziwych uczuć na portalach randkowych (od sympatia.pl, tinder, bado aż po zaadoptujfaceta.pl) a dokładnie pytanie, czy w dzisiejszym świecie jest miejsce na romantyczną miłość, lub choćby na relację opartą na szczerości.

Pragnienie "stałego związku" (które stało się wręcz jej obsesją) bije z każdej z jej prac z niebywałą siłą zmuszając do zastanowienia i refleksji.

"Nie szukam przygód" to slogan często umieszczany na profilach użytkowników portali randkowych który sugeruje oczekiwanie na stały związek oparty na bliskości. Tymczasem stali ich bywalcy traktują go ironicznie kojarząc z "frajerkami" czy "naiwnymi desperatkami".


"Mały ale słodki"
Przez pewien czas myślałam, że jak ktoś umieszcza takie słowa w opisie, a później na spotkaniach potwierdza, że interesuje go stały związek, to faktycznie tak jest. Miałam nadzieję, że pragnienie stabilizacji z kimś bliskim u boku nie będzie traktowane przez wszystkich jako zbyt stereotypowe i mało sexy. Niestety większość ludzi boi się nudy i normalności, a rozmowy o uczuciach psują im fun. Wszelkie relacje przyniosły mi tylko rozczarowanie, wszystkie okazały się puste, przelotne i pozbawione uczuć. Być może nie pasuję do takiej »nowoczesnej« rzeczywistości”- mówi Nadolle.

Autobiograficzne prace pokazują artystkę gdy szykuje się na randkę, przy pierwszym pocałunku, w akcie miłosnym, czekającą na telefon... czy rozmyślającą o tym co się wydarzyło. Każde kolejne spotkanie to dla Nadolle nowa nadzieja i nowe rozczarowanie! Nie znajdziemy tu ulicznego gwaru i pędu a Warszawa jest tu cicha i prowincjonalna jak sama Marta- dziewczyna z małego miasteczka, która próbuje odnaleźć się we współczesnym świecie.


Ale choć jest, jak sama o sobie mówi malarka, "staroświecka" trudno za takie uznać jej prace. Są na wskroś współczesne, co podkreślają subtelnie detale na jej pracach, jak choćby rozświetlone ekrany komórek, telewizory plazmowe czy elektryczne hulajnogi.

"Twój pot nigdy mi nie śmierdział"
Skromne kompozycje Marty Nadolle malowane na cienkich deseczkach, ujęte w formie pocztówkowej z jednej strony przywodzą na myśl malarstwo wotywne, ludowe- jednym słowem niezbyt dziś popularną sztuką naiwną z drugiej zaś strony mnie osobiście kojarzą się z pracami Edwarda Hoppera.

Artystka "kreuje swój świat" subtelny ale też krzyczący emocjami, wzmocnionymi tytułami prac na nich umieszczonymi.
„A wydawał się taki spoko”

Marta Nadolle (ur. 1989) studiowała na Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku i Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie.
W 2014 r uzyskała dyplom z wyróżnieniem w pracowni malarstwa prof. Jarosława Modzelewskiego oraz pracowni Sztuki w Przestrzeni Publicznej prof. Mirosława Duchowskiego. 

Tematy, które porusza to: miłość, alienacja, dojrzewanie, intymność, relacje z innymi ludźmi, osobiste emocje.

Ostatnio jej prace były prezentowane na wystawie “Farba znaczy krew” w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie.


Przydatne linki:



Marta Nadolle
Marta Nadolle na Facebook
Marta Nadolle na Instagram

Leto Gallery
Leto Gallery na Facebook
Leto Gallery na Instagram

środa, 3 lipca 2019

Podwójne święto marki McLaren w Warszawie!




6 czerwca w Warszawie marka McLaren obchodziła podwójne święto:  otwarcie pierwszego w Polsce salonu samochodów z logo McLarena oraz premierę modelu GT!


Auto Fus Group- jedyny i wyłączny przedstawiciel McLarena  w naszym kraju, otworzył oficjalnie salon będący drugim w tej części Europy (Centralnej i Wschodniej) i zarazem 90-tym showroomem McLaren Automotive w 32-gim kraju na świecie.


I choć już wcześniej miłośnicy marki mogli oglądać i  kupić wybrane egzemplarze w Auto Fus Group przy ul. Ostrobramskiej w Warszawie, to dopiero teraz na 230 m. kw. powierzchni podziwiać możemy pełną gamę modeli w otoczeniu które w pełni oddaje DNA McLarena! 


Jaka to frajda z pewnością wie każdy fan motoryzacji! Zwłaszcza zaś każdy kto ceni dokonania tego ostatniego, niezależnego producenta sportowych super aut.

Drugą okazją do świętowania była polska premiera McLarena GT!


#newrules  ten hahsztag był przesłaniem wspomnianej prezentacji- i nie bez powodu! Producent chce w ten sposób podkreślić całkiem nowe podejście do aut z segmentu Grand Tourismo.

Nowe podejście, nowe zasady, choć w nawiązaniu do najlepszych tradycji marki i z szacunkiem do oczekiwań stawianych w stosunku do Grand Tourera.



Bez trudu znajdziecie w dostępnych publikacjach motoryzacyjnych parametry McLarena GT: dzięki kontroli startu z zatrzymania przyspieszenie od 0 do 100 km wynosi 3,2 sekundy, od 0 do 200 tylko 9 sekund, zaś prędkość maksymalna     pojazdu to 326 km/h.

  Inne osiągi są równie imponujące, ale to nie one jednak stanowią    o wyjątkowości McLarena GT w swoim segmencie...


Zainteresowanych detalami "motomaniaków" zachęcam do zapoznania się ze szczegółami w prasie i na portalach motoryzacyjnych, bo jest ich ogrom. Ja wyłącznie przytoczę kilka ciekawostek, które mnie osobiście zfrapowały w McLarenie GT.

Dzieli swoje DNA (jak już wspomniałem) z innymi modelami marki, ze szczególnym uwzględnieniem modelu Speedtail. Wszystko to "zamknięte" w konstrukcji z włókna węglowego z elementami aluminium pozwala osiągnąć imponujące 405 KM na tonę tego "cywilnego bolidu".



Za osiągi odpowiada zupełnie nowy silnik McLarena-  4-ro litrowy twin-turbo V8 z 630 Nm momentu obrotowego dostępnego w bardzo szerokim zakresie!   

No ale, GT musi być nie tylko szybki, lecz również komfortowy! Zapewnia to nowy system zawieszenia Proactive Damping Control połączony z hydraulicznym układem kierowniczym.


Do tego masa systemów elektrycznych i elektronicznych (jak choćby system nawigacji HERE) które mają jedno zadanie- ułatwić i uprzyjemnić jazdę i obsługę auta.

Na koniec nie sposób pominąć szlachetnych materiałów użytych do wykończenia pojazdu. Tu, musicie uwierzyć mi na słowo, że zdjęcia (choć świetnie wykonane przez Maćka Grzegorego któremu serdecznie dziękuję) nie są w stanie oddać ich jakości!


Rzecz jasna nie byłbym sobą, gdybym nie "przymierzył się" do McLarena GT i nie uwiecznił tych chwil na pamiątkowych zdjęciach...



Na koniec imponujący przegląd "floty" na parkingu przed McLaren Warszawa w kompleksie Auto Fus Group.







Zdjęcia:

Przydatne linki:


środa, 15 maja 2019

Szymon Brodziak- mistrz fotografii monochromatycznej doceniony na świecie.


Polski fotograf Szymon Brodziak został doceniony w  Konkursie Fotograficznym "One Eyeland" zdobywając w nim pierwsze miejsce za swoje monochromatyczne prace.

Czemu w kontekście fotografii Szymona wolę używać określenia monochromatyczna zamiast zwyczajowego czarno-biała? Gdyż nawiązuje do malarstwa co bardziej oddaje charakter jego prac na których czernią, bielą i subtelnymi odcieniami szarości "maluje" swój świat.


„Myślę czernią i bielą, patrzę w czerni i bieli i widzę kadry czarno-białe”. 

Tak artysta mówi sam o sobie określając mianem „visualtellera”- osoby opowiadającej historie poprzez fotografie. I to nad wyraz trafne określenie, bo czy to pojedyncze prace, czy ich zbiór zamknięty w cykl zawsze mamy do czynienia z opowiadaniem..


Gdy lata temu trafiłem po raz pierwszy na jego prace, pomyślałem "mistrz fotografii czarno-białej". Pewnie "stary wyga", z kręgu Tadeusza Rolkego... polski Helmut Newton czy może Elliott Erwitt? I nie były to w moim odczuciu analogie przesadne. Lecz świeżość spojrzenia i współczesność przekazu nie dawała mi spokoju! Postanowiłem sprawdzić kim jest Brodziak.


Jakież było moje zdziwienie, gdy odkryłem, że to młody człowiek, z wykształcenia ekonomista – z pasji fotograf! Od tego momentu postanowiłem bacznie śledzić karierę Szymona i mocno mu kibicować. 

Miałem też ogromną przyjemność poznać go osobiście i wysłuchać jak ze swadą i pasją opowiada o swojej pracy, projektach czy zdjęciach....

„Dobre zdjęcie to takie, które wzbudza emocje, skłania do refleksji i nie pozostawia widza obojętnym” mówi. Ale nie skupia się na pojedynczym kadrze. Gdy zobaczymy jego wystawę lub album poznamy monochromatyczne historie, które są niczym stopklatki z nigdy nienakręconych filmów. "Jesteś tym co widzisz" te słowa Szymon Brodziak kieruje do swoich odbiorców, bo to im zawsze pozostawia interpretację swoich zdjęć. Zdjęć wybitnych, co zaowocowało pasmem sukcesów.  

Niekończące się pasmo sukcesów.

W 2013 roku podczas Festiwalu Filmowego w Cannes został uznany przez jury FashionTV Photographers Awards za najlepszego na świecie fotografa czarno-białych kampanii reklamowych. 

Rok 2015 - Szymon Brodziak (dzięki wystawie „Newton.Horvat.Brodziak”) zostaje najmłodszym artystą i pierwszym Polakiem, którego prace wystawiono w prestiżowym Muzeum Fotografii – Fundacji Helmuta Newtona w Berlinie. 

Pierwsze miejsca w kategorii Moda w dwóch konkursach: International Photography Awards oraz w nagradzającym najlepsze zdjęcia monochromatyczne na świecie Black & White Spider Awards tak z kolei kończy artysta rok 2016 . 

I wreszcie (12 kwietnia tego roku) pierwsze miejsce w Konkursie Fotograficznym One Eyeland


One Eyeland- Szymon Brodziak mistrzem fotografii monochromatycznej!

www.oneeyeland.com jest uznawaną za najlepszą galerię online i zarazem społeczność internetową, w której swoje prace udostępniają należący do niej topowi fotografowie z całego świata. Przyznawane przez One Eyeland nagrody są szczególnie istotne, ponieważ w skład jury wchodzą uznani światowi artyści.

Jury konkursu oceniało blisko 2 000 zgłoszeń z 65 krajów! Wynik był nadzwyczajny dla Szymona Za swoje czarno-białe prace (Drzewo, Żywopłot, Ballerinas, Rolls-Royce, Noti, Molo, Loop, Labirynt i Ana Portret) uzyskał aż 90 punktów (!), zdecydowanie wyprzedzając w rankingu pozostałych laureatów.  


Gratulując Brodziakowi warto na koniec wspomnieć o Albumie  „BRODZIAK ONE” (z roku 2014-go). Można w nim znaleźć blisko 300 monochromatycznych zdjęć podsumowujących pierwsze 10 lat zawodowej działalności (w albumie znalazła się także osobista dedykacja od June Newton – żony legendarnego fotografa Helmuta Newtona). Z tego co mi wiadomo Szymon pracuje nad zupełnie nowym albumem, prezentującym jego projekty z ostatnich lat, który ma zostać opublikowany jeszcze w tym roku. 

Przydatne linki:



poniedziałek, 11 marca 2019

Wystawa "Angel Talisman Series"- Alicja Domańska znów wciąga nas w swój świat


Po raz kolejny, wystawą "Angel Talisman Series", Alicja Domańska wciąga nas w swój świat, zaprasza do intelektualnej podróży.


Twórczość Alicji gościła już na blogu (w tekście Alice Left Wonderland- projekt który trzeba zobaczyć! ) lecz o dobrych rzeczach nigdy dość a sama Artystka i jej "Angel Talisman Series" z pewnością na to zasługują!


Wystawa dobitnie ukazuje jak osobiste jest malarstwo autorki. Jest też niezwykle sensualne i oniryczne, wciągające widza w swoistą intelektualną grę. Grę do której z sukcesem przyciągnęła widzów swoich wystaw w Gdańsku (skąd pochodzi i gdzie tworzy) ale też w Paryżu, Londynie, Berlinie, Sztokholmie czy Warszawie.


Podziwiając "Anielskie Talizmany" przesiąkamy energią z nich płynącą- tętniącą niczym układ neurologiczny człowieka. Artystce w niebywały sposób udaje się przykuć uwagę widza, zmusić go do skupienia.


Wyjątkową jest również dbałość Domańskiej o ekspozycję prac. Wielkoformatowe obrazy prezentowane na wystawie nie "zdobią" wnętrz- są estetycznym amuletami, działają niczym mantra.  


Bo wszystko, co prezentuje (niezależnie od formy i miejsca) jest swoistym spektaklem. Domańska uważa bowiem, że sztuka wymaga odpowiedniej ekspozycji i tła. Jej obrazy zawsze stanowią integralną część całego projektu, który z takim pietyzmem przygotowuje dla swoich odbiorców.


Nie inaczej było i tym razem w biurowcu "Senator" (dzisiejsza siedziba PKN Orlen mecenasa wystawy) stojącym na gruzach części przedwojennego Banku Polskiego. Ta ciekawa architektura- przestrzenie, nowoczesność, marmur, cegła i... szklane tafle podłogi odsłaniające zabytkowe fundamenty- pięknie korespondowała z obrazami malarki.


Gdy podczas wernisażu miałem okazję kontemplować (to chyba najtrafniejsze określenie!) cykl prac Alicji Domańskiej, magii dodawało przedsięwzięciu przyciemnione wnętrze z punktowym oświetleniem prac oraz nastrojowa muzyka.


Sądząc po swoistym "rozdwojeniu" obecnych gości (skupieniu ale i rozedrganiu), nikt nie pozostawał obojętnym na to co zaprezentowała nam Artystka.



Alicja Domańska i jej wystawa "Angel Talisman Series" zagości zapewne na długo w pamięci gości oraz widzów którzy odwiedzą wystawę do 15 marca tego roku.

Na koniec krótka fotorelacja z wernisażu.







Przydatne linki:

Alicja Domańska Art
Alicja Domańska na Facebook
Alicja Domańska na Instagram